U osoby z kręgosłupem hipermobilnym doszło do rozciągnięcia biernych struktur, dzięki czemu jądro miażdżyste też jest bardziej mobilne. Celowa byłaby praca w niepełnym zakresie ruchu (który się zmienia w trakcie terapii, ja bym pracowała od najmniejszego, potem stopniowo zwiększając), polegająca na skurczach izometrycznych i dalszym wzmacnianiu, najlepiej przez kombinację skurczy izotonicznych, kończąc na np. rytmicznej stabilizacji w pozycji skorygowanej (wszystkich, dla których to co tu piszę jawi się jako czarna magia, odsyłam do koncepcji PNF).
U pacjenta z hipomobilnością trzeba postawić na odzyskanie balansu mięśniowego, czyli wzmocnić struktury rozciągnięte (izometryka, skurcze koncentryczne) a rozluźnić przykurczone (same się rozciągną przy skurczu koncentrycznym antagonistów, ale myślę że nic nie stoi na przeszkodzie żeby zastosować którąś z technik rozluźniających, np. hold-relax). Na końcu, celem utrwalenia wypracowanych pozycji, warto zastosować kombinację skurczy izotonicznych i techniki stabilizujące. Teoretycznie, dla utrzymania zakresu ruchu można by się pokusić o przeprowadzenie dynamicznej zwrotności ciągłej, co można sobie wyobrazić dla kręgosłupa szyjnego, ale biorąc pod uwagę standardowy profil wiekowo – zdrowotny pacjentów z dyskopatią, sądzę że raczej by nie wypaliło (może któryś z terapeutów próbował, hmm?)
poniedziałek, 17 listopada 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz